W dniach 11-13 września 2015 na Zamku Piastów Śląskich w Brzegu odbyła się już druga z kolei Ogólnopolska Konferencja Genealogiczna organizowana przez Stowarzyszenie Opolskich Genealogów. Po zeszłorocznej konferencji, informacje o jej wielkim sukcesie rozległy się szerokim echem wśród całej genealogicznej braci. Choć to zapewne bardzo miłe, na pewno nie pomogło przy organizacji tegorocznej edycji. Poprzeczka została ustawiona na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy z wielkim zaciekawieniem śledziliśmy przygotowania. Z tyłu głowy miałem świadomość, że ta sama ekipa pod wodzą Jolanty Ilnickiej, powinna gwarantować sukces. Czy zdobędziemy „drugi Brzeg”? Jak się później okazało intuicja mnie nie zawiodła ZDOBĘDZIEMY!.
Pierwsi genealodzy zaczęli przyjeżdżać do Brzegu już w piątek. Dla części była to już kolejna wizyta na konferencji. Niektórzy znali się również z innych inicjatyw genealogicznych w tym z corocznych urodzinowych spotkań w warszawskim GENPOLu. Ci co byli po raz pierwszy od razu spostrzegli wyjątkowo ciepłą atmosferę. Szybko okazało się również, że frekwencja wymagała kontynuowania spotkania w dwóch rożnych miejscach. Integracja zatem podzieliła się pomiędzy hotelami w których nocowali uczestnicy. Jeszcze przed konferencją, na jednym z forów dyskusyjnych, w wątku związanym z konferencją, ktoś zaproponował, żeby na część nieoficjalną przywieść robione przez siebie specjały. A że wszyscy oprócz zajmowania się analizą metrykaliów śledzimy rodzinne zwyczaje, starając się uchronić je od zapomnienia, na stoły zaczęły wjeżdżać różnego rodzaju napitki/nalewki (wiśniówki, pigwowcówki, aroniówki, cytrynówki etc.) jak również ciasta, konfitury, dżemy i inne dobroci.
Za sprawą Grzegorza Mendyki, wieloletniego prezesa Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego w obydwu miejscach biorący udział w integracji po kolei się przedstawiali. Jak przystało na genealogów – każdy mówił skąd przyjechał, jaki jest kierunek jego badań i jakimi rodzinami się zajmuje. W przemiłej atmosferze upłynął dzień „0” naszej konferencji.
Sobota przywitała uczestników konferencji mgłą, która przerodziła się w piękną pogodę. Przed 10tą rozpoczęła się rejestracja. Choć było nas wiele, a ogonek kolejkowy wychodził z budynku na krużganki, szła sprawnie. Chwilę po 10 na środku pojawił się Zbigniew Nalichowski, wiceprezes Opolskich Genealogów i z właściwym sobie humorem powitał wszystkich przybyłych. FREKWENCJA DOPISAŁA! Prawie 200 zaciekawionych osób zasiadło na sali Zamku Piastów Śląskich by posłuchać zaplanowanych prelekcji. Chwile po Zbyszku prezes Jolanta Ilnicka oficjalnie otwarła konferencje – ZACZĘŁO SIĘ!!!
Mieliśmy okazję posłuchać przedstawicieli największych, najbardziej prestiżowych i najważniejszych organizacji i urzędów działających na terenie kraju a zajmujących się dziedzinami związanymi z genealogią. I tak pojawili się prelegenci z Narodowego Archiwum Cyfrowego, Archiwum Narodowego w Krakowie, Archiwum Państwowego w Łodzi, Katowicach i Opolu. Swoje prelekcje wygłosili również przedstawiciele różnych genealogicznych środowisk: Adam Pszczółkowski, Wojciech Jędraszewski. Bardzo obfity program realizowany był praktycznie bez większych zmian.
Po obiedzie zostaliśmy zaproszeni na fantastyczną niespodziankę, gdzie na dziedzińcu zamku ustawiono niewielkie działo rodem z minionych wieków. Chwilę później rozległy się wystrzały, średniowieczne wojsko zaczęło prezentację a następnie zarząd Opolskich Genealogów w osobach Zbyszka, Maćka i na końcu Joli chwycił za miecz i podjął się walki z jednym z rycerzy. Na szczęście nikt nie odniósł ran, zabawa jednak była przednia.
Atrakcje na dziedzińcu zakończyły się wspólnym zdjęciem. JEST NAS MOC! A tych których nie ma zapewne pojawią sie w przyszłym roku.
Chcących je zrobić było tylu, że w pewnej chwili chyba połowa z nas próbowała uchwycić uśmiechniętą genealogiczną gawiedź na wieczna pamiątkę. Udało się po wielekroć. Dzięki temu jest co podziwiać.
Druga połowa dnia to już praktycznie jedynie domena naszych branżowych kolegów. Rozpoczął Adam Pszczółkowski opowiadając o szlachcie powiatu lidzkiego i choć moje korzenie nie sięgają w te rejony słuchało się bardzo przyjemnie. Waldemar Fronczak opowiadał na przykładzie rodziny Olszewskich herbu Lis w jaki sposób fałszowano genealogie rodzinne w XIX wieku w Galicji. Na następny wykład czekałem z wielkim zainteresowanie. Z podań rodzinnych wiem, że moi praprzodkowie dotarli w okolice Opatowa (woj. świętokrzyskie) wraz z Napoleonem. Żeby móc to zweryfikować wsłuchiwałem się uważnie w opis poszukiwań przodków w wojsku w czasach napoleońskich, prezentowany przez Macieja Markowskiego. Prelegent oparł prelekcje na własnych doświadczeniach co stanowiło dodatkowy smaczek. Z kolei Marcin Marynicz opowiedział nam o tym jak można szukać śladów przodków w kopertach dowodowych i co można w nich znaleźć. Na koniec dołączył do niego Alan Jakman i wspólnie opowiedzieli o „swoim dziecku”, którym jest MORE MAIORUM, najbardziej poczytny periodyk genealogiczny w naszym kraju.
W ten sposób organizatorzy zakończyli część oficjalną pierwszego dnia konferencji. Około 18stej podzieliliśmy się na trzy grupy. Dla każdej z nich zaplanowane były nie lada atrakcje. Zwiedzanie zamku z jego wieloletnim dyrektorem, Pawłem Kozerskim, zwiedzanie miasta z przewodnikiem aż wreszcie rejs po Odrze, fantastycznie wypełniły późne sobotnie popołudnie. Na szczególną uwagę zasługuje osoba pana Pawła Kozerskiego, który podobnie jak w zeszłym roku umożliwił nam zaglądnięcie niemalże w każdy kąt zamku, okraszając to arcyciekawą opowieścią o mało popularnych Piastach Śląskich. .
Ostatnim zaplanowanym punktem sobotniego spotkania była integracja. Joanna Jendrzejewska rozpoczęła ją od opowieści o swoim doświadczeniu po obydwu stronach „barykady” – użytkownika i pracownika archiwum. W trakcie prelekcji mieliśmy również okazję usłyszeć z pierwszej ręki opowieść o odkryciu grobu Kopernika. Tak rozpoczęta integracja trwała w obydwu miejscach kwaterunku do wczesnych godzin rannych.
Niedziela. Poranna świadomość, że dzisiaj musimy już wyjeżdżać nie pomagała zebrać sił. A zapowiadało się arcyciekawie. Na początku zaprezentowały się Towarzystwa Genealogiczne. Jak zwykle nie zabrakło Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego, Zagłębiowskiego Towarzystwa Genealogicznego, Warszawskiego Towarzystwa Genealogicznego czy Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Częstochowskiej. Chwile później pani Aleksandra Starczewska-Wojnar opowiadała o aktach sądowych stanowiących uzupełnienie badań genealogicznych. Od samego rana dało się słyszeć szepty mówiące o kolejnym prelegencie – panu profesorze Stanisławie Nicieja. Wsłuchiwałem się uważnie w te szepty, wstyd się przyznać, nie mając wcześniej styczności z tą znamienitą postacią. Z tym większą ciekawością czekałem na moment rozpoczęcia. I zaczęło się. Profesor od pierwszych słów przeniósł nas do swojego świata – świata historii kresowych. Słuchaliśmy z zapartym tchem, chłonąc każde słowo. Co róż prof. Nicieja ukraszał swoja opowieść jakąś trafioną tematycznie anegdotą. Tematem głównym były historie miejscowości kresowych. Jako ekspert i pasjonata Lwowa a w nim Cmentarza Łyczakowskiego mieliśmy okazję posłuchać również i o nim. Kończących wykład braw bitych na stojąco nie było końca. To wielka przyjemność i zaszczyt spotkać taką osobowość. Po wykładzie nastąpiła chwila przerwy a w niej dziesiątki dedykacji, które pojawiały się w książkach profesora. Niesamowitym było to, że miał chwilę, żeby z każdym zamienić choć kilka zdań, co jakiś czas opowiadając adekwatną tematycznie historię. Chciało się słuchać i słuchać.
Ostatnim przewidzianym blokiem na konferencji był PANEL GENETYCZNY. No i wreszcie już wiem, jak, dlaczego i co z tego można wywnioskować. Wysłuchaliśmy po sobie trzy prelekcje dr Łukasza Lubicz-Łapińskiego, Adama Ćwiklaka i Macieja Oziembłowskiego.
Koniec? Niewątpliwie… Pozostało jeszcze pożegnanie, podziękowania i zasłużone BRAWA DLA ORGANIZATORÓW. Jola Ilnicka, Teresa Kurowska-Kroczak wraz z mężem Czesławem, Zbyszek Nalichowski, Maciek Róg i wszyscy inni Opolscy Genealodzy – DZIĘKUJEMY!!!!
Niezapomniane chwile za nami. A przed nami cytując Zbyszka Nalichowskiego – BRZEG TRZECI 🙂 Ja będę na pewno!!!
Dziękuję- przeczytałam jednym tchem- dobre pióro!- pozdrawiam 🙂