Zima na okupacyjnej wsi sandomierskiej

„Każdy dzień życia w Leszczkowie przynosił tyle cudownych przeżyć, każda pora roku miała swoje uroki. Zimą – ileż to zabaw i atrakcji czekało na nas. Do moich ulubionych sportów zimowych należały sanki. Najchętniej zjeżdżałam z dużej góry zwanej przez nas górą pod dębem. Pierwszy odcinek był bardzo stromy, tak ze sanki nabierały dużego pędu, trzeba było skręcić pod kątem prostym w prawo i trasa kończyła sie na mostku. Po kilku dniach naszej jazdy tor saneczkowy stawał sie wyślizgany, tak ze sanki niosły z dużą szybkością. Któregoś dnia Dzidek uderzył w pędzie nogą w barierkę mostku tak mocno, ze złamał nogę. Magdzia bała się zjeżdżać, ja naturalnie byłam w swoim żywiole. Zawsze lubiłam kierować sankami, a ze miałam silne nogi przychodziło mi to łatwo”

wspomina Maria Szymańska zabawy dzieci dworskich w Leszczkowie w okresie okupacji. Może trasa opisywana przez Panią Marię nie jest aktualnie najbardziej możliwa do „zaliczenia”, ale na pewno na wielu innych leszczkowskich górkach można śmiało pozjeżdżać na sankach. Trzeba się spieszyć. Zapowiadają odwilż 🙂

Na zdjęciach dzieci rodziny Mikułowskich-Pomorskich przed dworem w Leszczkowie

About the author

Jarek Absolwent Informatyki i Ekonometrii na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Ma żonę i trzech synów. Pracuje od lat jako manager w firmie informatycznej. Po jednym z rodzinnych spotkań odkrył w sobie pasję genealogiczną, która owocuje szeroko zakrojonymi badaniami swojej rodziny, ale również osób, które takie badania zlecają. Interesuje się historią i etnografią terenów Sandomierszczyzny. Uwielbia fotografować stare cmentarze starając się poznać ich historię i ją udokumentować. Uczestniczy w genealogicznych forach dyskusyjnych Genealodzy (PL) i genealodzy.pl. Należy do Małopolskiego Towarzystwa Genealogicznego. Sympatyk idei harcerstwa.

spacer

Leave a Reply